loader image

Gigant: Myślisz, że to się kiedyś zmieni? Dlaczego oni mnie tak atakują wszyscy?

Biały gigant: To są karły. Karły nie są gigantami. Oni mają małe mózgi.

Gigant: Chciałbym pewnego dnia zostać królem. Czy to jest możliwe? Oni twierdzą, że marzę i nic nie osiągnę. To duży cel, ale realny. Wierzę w to całym sobą.

Biały gigant: Wszystko jest możliwe. Świat jest niesamowitym miejscem i widzieliśmy to wiele razy.

Czarny gigant: A co jeśli karły mają rację? Jeśli jest tak pięknie, dlaczego oni ciągle się śmieją?

Gigant: Tego się właśnie obawiam. Karły są w większości. Ja nie mam nic do gadania. Chociaż jestem większy i silniejszy. Mam honor i wartości. Oni ich nie posiadają.

Czarny gigant: Zobaczysz, że karły cię zniszczą. Oni są wredni i mają małe mózgi.

Biały gigant: Co nie oznacza, że cię nie wspieramy. Ja w ciebie wierzę. Damy radę razem!

Życie na wyspie było męczące. Ciągłe huragany, ataki karłów, walka o przetrwanie. Życie bywa ciężkie czasami. Ale gigant marzył o tym by zostać królem. Czy jego sen się spełni? Gigant pracował jak pozostali jego przyjaciele. Miał wiele zadań na wyspie. Służył poddanym i wypełniał misje magów. Gigant był ważny, ale nie był królem wyspy. Królem był karzeł, który znęcał się nad pozostałymi poddanymi. A wielu z nich było gigantami. Giganci trzymali się razem tak samo jak karły. Karły gadały w grupach o gigantach. Mówili, że czas ich wygnać albo wykorzystać jako niewolników. Karły bały się gigantów. Polityka była jasna – trzeba wykończyć tych innych. Oni są zagrożeniem. Gigant pracował jak wielki robot. Nie było dnia bez wysiłku. Ale do czego to zmierzało, jeśli jego życie było zarządzane przez karła – króla i jego masy wyznawców? Pewnego dnia gigant się zbuntował i nie pomógł karłom. Był wielki huragan, a woda wlewała się do domów karłów. Gigant był na szczycie góry i tam odpoczywał. Oskarżyli go o brak pomocy. Król skazał go na więzienie, gigant musiał odsiedzieć swoje. Karły miały go za nic, a on tak ciężko pracował. Jego bunt był określany przez czarnego giganta jako błąd. Ale przyjaciele go odwiedzali i wlewali nadzieję w jego serce. W końcu wyszedł na wolność. Chciał zostać królem, ale nikt go nie słuchał.

Biały gigant: Ja zagłosuję za tobą. Nie boję się tych małych, wrednych, skurczybyków.

Czarny gigant: To się nie uda. Ale będę blisko Ciebie. Zawsze możesz na mnie liczyć.

Jednak gigant marzył dalej. Wierzył w swoją misję, chociaż czasami było ciężko. Chciał się zemścić za uwięzienie go w wielkiej górze. To było dla niego za dużo. Nienawidził karłów, ale kochał swoich braci gigantów. Był silny i pracował za wielu. Miał też wiele pasji. Nadawał się na króla.

Czarny gigant: Potrzebny ci jakiś plan, ale wątpię w powodzenie tego celu.

Biały gigant: Mam wiele pomysłów. Znasz mnie dobrze. We trzech wymyślimy coś. Twoja praca dla magów i ochrona wyspy to ważne funkcje. Karły bez ciebie nie dadzą rady. Zbliża się kolejny sztorm. Ale magia jest ryzykowna. Magowie zostali wygnani z wyspy. Może czas nawiązać z nimi nić porozumienia? Już cię o to podejrzewają. Magia może zmienić nasze życie. W podziemiach znajdują się ich siedziby. Ich magia tworzy barierę niewidzialną dla karłów. Widziałem to miejsce. Nikt tam nie był. To skomplikowane. Ale jeśli magowie pomogą nam zrealizować cel – będziemy szczęśliwi.

Gigant: A jeśli znowu mnie zamkną? Nie chcę cierpieć w więzieniu. Nie szanują mojej pracy. Szukają byle pretekstu do walki.

Czarny gigant: Słońce kiedyś zgaśnie i wszyscy przegramy. Już teraz magowie pracują nad tym. Wiemy o tym. Dlaczego nie rozmawiasz z nimi częściej?

Biały gigant: Magowie też współpracują z karłami. Nie możesz im zaufać. Trzeba znaleźć inne rozwiązanie.

Gigant: Gdybym był taki podły jak karły, po prostu bym je zaatakował. Ale król ma wielką armię.

Biały gigant: Armia ma porównywalne siły do nas. We trzech możemy zniszczyć ich siedziby. Przestaną z ciebie drwić i rzucać kamienie.

Gigant: To dziwne, ale niektóre karły jakby mnie słuchają. Co powiecie na ten temat?

Czarny gigant: Chwytaj dewianta! Bo stres nas niszczy.

Gigant: Dziękuję. Te cukierki dają nam moc. Dlaczego magowie nie wyprodukują dla nas jakiejś broni?

Biały gigant: Bo się boją nas. Myślą, że chcemy im zagrozić tak samo jak karłom. Magowie to tchórze. Już dawno powinni zrobić porządek na naszej wyspie. Dlaczego ciągle zwlekają? Brak wiary!

Giganci szukali rozwiązania przez wiele miesięcy. Problem wydawał się być na tyle skomplikowany, że stali się smutni i zgorzkniali. Król powinien być gigantem – twierdził biały gigant. Dlaczego karły rządzą tymi, którzy mają siłę? Istnieje pewna równowaga w świecie. Tego uczyli się giganci od magów. Bali się z nimi rozmawiać, bo mieli realną siłę. Mogli wszystko zniszczyć albo im pomóc. Ryzyko było wysokie.

Gigant: W końcu musiało się to stać. Odważyliśmy się porozmawiać z radą magów.

Biały gigant: Zawsze w ciebie wierzyłem.

Czarny gigant: To był ryzykowny ruch. Nie mieliśmy poparcia na wyspie. Wszystko mogliśmy przegrać.

Gigant: Jednak wygraliśmy. W życiu trzeba podejmować trudne decyzje. Ale ta historia zasługuje na oddzielny rozdział. Kto by pomyślał, że moje łzy sprawią, że karły się poddadzą, a król opuści wyspę?

Biały gigant: Magia od zawsze mnie fascynowała. Są sprawy na tym świecie, które znają tylko giganci. Pozostali – karły, mogą tylko marzyć o sukcesie. Ich oczy nigdy nie zobaczą magicznych wydarzeń. Wydarzeń, które tworzą historię.

Gigant: Dosyć o mnie. Czas ocenić pracę rady. To było piękne przedstawienie.

Czarny gigant: Miałeś po prostu szczęście. Magowie szanowali cię i poszło po twojej myśli. Łzy były tylko elementem przetargowym. Gdyby ci nie zależało – nic by się nie zmieniło. Miałeś wolę walki!

Gigant: Zawsze o tym marzyłem. Bycie królem jest piękną sprawą. Ale polityka wyspy nie dopuszczała mnie nawet w pobliże rady. To wydawało się niemożliwe. Do czasu aż spróbowałem. Odwaga czasami pozwala osiągać szczyty o jakich nie masz pojęcia, czarny gigancie.

Czarny gigant: To nic specjalnego. Takich wysp są setki na świecie. Gigantów podobnych do ciebie miliony. Miałeś po prostu szczęście. No i wolę walki… Z tym nie można się kłócić.

Życie giganta zmieniło się w niewyobrażalny sposób. Teraz był królem. Jego przyjaciele zostali ministrami. Karły miały nałożone podatki i musieli wykonywać rytuały, które ich upodlały. Wszystko się odwróciło. Nawet czarny gigant – do tej pory sceptyczny zmienił zdanie. Jednak bycie królem to nie tylko zaszczyt, ale również obowiązek. Nowi ministrowie – minister porządku i minister kultury pilnowali, aby gigant nie przedawkował dewiantów. Teraz miał pieniądze na wszystko o czym mógł zamarzyć. Jego kolejnym wielkim marzeniem było zmuszenie karłów do ciężkiej pracy, aby stali się szlachetni jak on. Ten pomysł wyczytał w jakiejś książce, ale nie wiedział co miał na myśli autor. To chyba była jakaś komedia.

Gigant: Będą płakać tak jak ja. Taki jest sens życia. By płakać i osiągać.

Biały gigant: Tak, królu. Taki jest cel życia!

Czarny gigant: Pamiętaj też, że muszą pracować dla ciebie. Nie pozwolimy im uciec. Nasza wyspa będzie znana na całym świecie.

Gigant: To dopiero początek przemian. Zło nigdy nie powróci. Wszystko będzie jak dawniej. Ale to ja będę królem! Niech zobaczą jak to jest być poniżanym i atakowanym. Zasługują na terapię szokową. A co zrobić z magami? Jeśli magowie będą współpracować z karłami? Tak jak kiedyś ze mną?

Biały gigant: Nie odważą się. Jesteś zbyt wielki, by ciebie atakować. Teraz to ty wydajesz rozkazy.

Gigant: Ta historia wydaje się być drętwa. Gdzie jest rock and roll!?

Czarny gigant: Od teraz karły będą dla ciebie tańczyć i śpiewać. To ich kara za grzechy.

Gigant: To rozumiem. I dostanę od nich masę dewiantów!

Tak się właśnie stało. Karły tańczyły w pałacu giganta. Pałac był wielki, a dwóch ministrów wymyślało coraz dziwniejsze tortury dla opozycji. Dewianty sypały się jak deszcz z nieba. Było wesoło i miłość panowała na wieki. Do czasu aż karły nie zbuntowały się znowu. Próbowały to robić wtedy, kiedy gigant odwrócił swoją uwagę od nich.

Karły: Koniec tego wszystkiego! Rada wydała rozporządzenie. Od teraz wszyscy giganci będą uwięzieni jak dawniej. Zakaz spożywania dewiantów. Zakaz dzikich tańców przy muzyce rock and roll. Karły będą królować, a ja będę ich przedstawicielem. Wprowadzam to w życie z dniem dzisiejszym. Wracacie na górę przenosić głazy, które będą zawsze spadać. To wasze nowe przeznaczenie!

Gigant: Chyba, karzełku, zapomniałeś kto jest tutaj gigantem! Moje łzy mają magiczną moc. A teraz znowu będę płakać. Bo na samą myśl, dostaję choroby.

I łzy spadły na tron giganta. Spadały tam jak fontanna. Ściekały po siedzeniu i nogach. Leciały z oczu jak wielkie wodospady. A karły topiły się w tej wodzie. Wtedy przyszli ministrowie i kazali wybudować pozostałym karłom nowy tron. Ale taki, który był brzydki i wykonany z tanich surowców. Karzeł, który rozpoczął bunt został przywiązany do tego tronu. A łzy ciekły po jego głowie. Krzyczał jak opętany.

Karzeł: Pomóżcie mi! To wszystko wasza wina. Miało być tak pięknie.

Karzeł zaczął się zmniejszać. Wyglądał jak robak. Gigant spojrzał na jego tron.

Gigant: Nie zasługujesz nawet na ten tron, który dla ciebie stworzyłem. Nie będę rządzić razem z robakiem. Nie widzisz do czego prowadzi twoje sztuczne prawo? To ja wyznaczam nowe zasady.

Robak kręcił się w kółko i wykonywał losowe ruchy po szlachetnych podłogach pałacu, wykonanych ze złotego materiału. Gigant nawet go nie widział. Zrobił krok i stanął na robaku. Robak został rozgnieciony. Karły spojrzały na giganta, a później na zabitego króla. Zaczęły bić pokłony gigantowi. Nie chciały być przykładnie karane.

Gigant: Prawo musi być sprawiedliwe. Miejsce robaka jest poza pałacem.

Karły: Tak, miłościwy królu. Będziemy pracować dla ciebie.

Strach kolejny raz panował na wyspie. Nowy król był bezlitosny dla buntowników. Panowała nowa moda. Moda na szacunek. Każdy kto łamał prawo, stawał się robakiem i został zamknięty w wielkim akwarium. Tam z innymi robakami kręcił się w kółko. Później wlano tam wodę, a robaki się potopiły. Magowie robili eksperymenty na robakach i z czasem wielkie akwarium zostało nawodnione. Król – gigant patrzył z podziwem na piękne, egzotyczne ryby. Robaki stały się ich pokarmem.

Biały gigant: W życiu wszystko jest możliwe. Nigdy nie można się poddawać. Wyczytałem to w jakiejś mądrej książce z innego wymiaru. Tam gdzie panuje niejaki człowiek.

Gigant: Człowiek, mówisz? Co tam jeszcze napisano o ludziach?

Biały gigant: Niektórzy są fałszywi jak te karły, którymi zarządzamy. Ale ostatecznie dochodzi od rządów prawa. Ludzie nabierają do siebie szacunku. Państwo ludzi funkcjonuje szczęśliwie. Nikt nie odważy się zaatakować drugiego. Bo karą jest łamanie kołem i różne inne fantazje, których nie rozumiem. To dziwna książka. Nigdy nie słyszałem o ludziach. Na naszej wyspie są tylko karły i giganci.

Gigant: To ciekawe. A magowie, jakiej są rasy?

Biały gigant: To coś pomiędzy karłem, a gigantem. Nazywam ich półbogami.

Czarny gigant: Też mi odkrycie. Zawsze tak było. To są nasi przyjaciele, ale czasami gubią się w swoich magicznych eksperymentach. Trzeba na nich uważać.

Gigant: Może rozkażemy im żeby pilnowali karłów? Nasze akwarium jest już pełne ryb. Potrzebujemy pokarmu.

Biały gigant: To zły pomysł. Magowie są jak szamani. Mają swoje ścieżki. Tak wyczytałem w tej książce ludzi. Powinni być wolni, aby zachować równowagę świata.

Gigant: Dawno nie słyszałem czegoś tak głupiego. Po co nam równowaga? Nie lepiej żeby prawo było po naszej stronie? Będzie wtedy pokój i sprawiedliwość.

Biały gigant: Ja głosuję za uwolnieniem magów od obowiązków.

Czarny gigant: Popieram. Jest dwa do jednego.

Król był trochę zmartwiony. Nie chciał tracić władzy. Lubił swoją pracę i rządzenie karłami. To działało na niego jak terapia ludzka. W świecie gigantów i karłów nie znano ludzkich reguł. To był inny świat. Ale panowała żądza władzy. Wszystko wydawało się podobne. Tylko magowie byli elementem równowagi. To oni narzucali nowe zasady społeczne. Jego ministrowie głosowali ze względu na swoje urzędy. To było bardzo ludzkie.

Gigant: Ministrowie, trzeba jeszcze porozmawiać o jednej sprawie. Co z ludźmi?

Biały gigant: Zostawmy to magom. Czytałem, że ich świat jest podobny do naszego. Ale ludzie potrafią być gorsi od karłów. Magowie są na ich poziomie. Niech razem współdziałają. My będziemy nadzorować ogólny efekt ich pracy.

Czarny gigant: Ludzie są najgorszą rasą.

Biały gigant: Skąd to przekonanie? Byłeś człowiekiem?

Czarny gigant milczał. Jakby znał odpowiedź, ale nic nie mówił. Z jego oczu padały łzy, a łzy zamieniały się w ludzi. Pojawiło się ich kilku. Byli dorosłych wymiarów. W porównaniu do gigantów byli dziesięć razy mniejsi, a od karłów dwa razy więksi.

Gigant: Co to jest? Jakiś inny karzeł?

Biały gigant: Tak wyglądają ludzie, królu.

Gigant: Co z nimi zrobimy? Jeszcze się rozmnożą. Są paskudni.

Czarny gigant: Mówiłem, że lepiej o nich nie rozmawiać. Mam ich w swoich łzach. Rozumiecie to?

Biały gigant: Nie bardzo. Co to są właściwie łzy? Dlaczego ludzie, a nie karły?

Gigant: Dosyć! Ludzie są niebezpieczni. Trzeba ich zamknąć w jakimś małym świecie. Żeby nie mogli uciec. Będziemy ich obserwować!

Biały gigant: To ludzie nas stworzyli. Są jak magowie. Niech żyją pod ich opieką.

Gigant: Magowie i ludzie będą pilnować porządku? A co na to karły?

Biały gigant: Nasze ryby muszą jeść!

Gigant: Nie podoba mi się, że ludzie mają wolną wolę. Dlaczego nas nie słuchają?

Biały gigant: Ludzie babrają się w magii. Są podobni do magów, ale mniejsi. Potrafią tylko naśladować.

Gigant: Trzeba napisać dla nich prawo. Żeby żyli zgodnie.

Biały gigant: Ludzie potrafią czynić dobro i zło. Tak samo jak karły. Trzeba ich nauczyć szacunku.

Gigant: Podoba mi się to, co mówisz. Napiszemy dla nich prawa takie same jak dla karłów.

Czarny gigant: Nigdy się nie zastanawiałem kto dał nam prawa. Może ludzie mają jakiś potencjał? A jakby ich rozmnożyć i rozkazać by pilnowali karłów? To wydaje się rozsądne.

Gigant: Nie! Ludzie powinno mieć własny świat. Nie nadają się do życia na wyspie. Wygońmy ich stąd!

Biały gigant: Ludzie potrafią pisać i czytać. Zachowują się jak karły. Ale karły są gorsze od ludzi. Niech nadzorują karły. Taki będzie nowy porządek!

Ludzie zostali wyniesieni poza pałac gigantów. Zamieszkali obszar wyspy z magami i karłami. Magowie byli łącznikiem między ludźmi, a gigantami. A karły nie miały żadnych praw. Były traktowane jak zwierzęta. Których nie znano na wyspie. Bo wyspa gigantów to był coś zupełnie innego. Ludzie nigdy nie znali gigantów. Słyszeli tylko o nich z opowieści. Takiej jak ta, którą czytasz. Znali jednak karły i czasami słyszeli o magach. Giganci byli szczęśliwi na swojej wyspie. Ludzie zajęcie swoimi sprawami i karły, które sprawiały im problemy. Magowie starali się uporządkować ich życie i dawać raporty do gigantów. Tak by na wyspie i w świecie ludzi żyło się zgodnie z prawami naturalnymi.

Gigant: Teraz panuje równowaga! Będziemy rządzić przez tysiąclecia!

Biały gigant: Nawet dłużej. Postaram się by nigdy więcej żaden karzeł, nie zamarzył sobie o fotelu króla. Są sprawy dla odpowiednich podmiotów. A podmiotem nadrzędnym jest gigant, a nie karzeł. Karły powinny żyć jak robaki w ziemi. Pałac to miejsce poza zasięgiem. Miejsce gdzie powstaje prawo. Gdzie żaden zły karzeł nie podniesie ręki na króla! Nigdy więcej!


Łukasz Grodzki

Przedsiębiorca, pisarz, artysta. Raper i malarz. Zainteresowany rozwojem osobistym i biznesem w Internecie, i nie tylko. Lubię filmy dokumentalne i osiąganie celów. Chcę tworzyć najlepsze gry komputerowe!

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *