loader image

Śpieszyłem się jak zawsze. Wszyscy się śpieszyli. Zastanawiałem się jak zdążę na czas do mojej dziewczyny w Warszawie. Obiecałem, że przyjadę. Jednak czasu było niewiele. Postanowiłem wziąć taksówkę, bo taki ze mnie był równy gość. Nie patrzyłem na pieniądze. Liczyła się tylko miłość. Chełm to małe miasto, ale mamy tutaj wielu taksówkarzy. Zawsze ustawiają się pod gmachem i tam ich szukałem. Była godzina czternasta. Nie lubiłem pociągów. Rzadko oszczędzałem. Nie miałem własnego pojazdu. Rowerem chyba bym nie dał rady dojechać… Moja kondycja nie była idealna, ale wiedziałem do czego zmierzam. Taksówka to środek transportu, który jest wygodny. Byłem już pod gmachem. Patrzyłem na ciąg taksówek i zastanawiałem się, do której podejść. Wybrałem dobrej jakości pojazd i wpatrzony w kierowcę zacząłem rozmowę. To był Mercedes, widać było, że długo jeździł. Lubiłem takie samochody. Kierowca robił wrażenie poważnego gościa. Palił papierosa przy samochodzie. Był starszym mężczyzną. Dobrze ubranym. 

Mały Dewiant: Czy mogę z panem pojechać do Warszawy? 

Taksówkarz: Do Warszawy? Czy pan oszalał? To będzie drogo kosztować. 

Mały Dewiant: Śpieszę się. Zależy mi na tym, aby zawieźć rzeczy do mojej dziewczyny. 

Taksówkarz: Robi pan to na własną odpowiedzialność. 

Mały Dewiant: Oczywiście. Zgadzam się na pańskie warunki. To jak, jedziemy? 

Taksówkarz: Tak, jedziemy. 

W środku było przytulnie. Patrzyłem za okno pojazdu i obserwowałem ludzi. Lubiłem na nich patrzeć. Miasto było takie żywe. Część ludzi czekała na autobus, inni pędzili załatwiać sprawy urzędowe. Starsze osoby siedziały na ławkach i rozmawiały oraz obserwowały ptaki. Byłem zadowolony, że w końcu zobaczę moją dziewczynę. Dawno się nie widzieliśmy. Rozmowa przez telefon to nie to samo. 

Mały Dewiant: Czeka nas długa podróż. Możemy rozmawiać? 

Taksówkarz: Czemu nie? Co pana sprowadza do Warszawy? Tylko dziewczyna? 

Mały Dewiant: Tak, nie mam tam rodziny. Dawno tam nie byłem. 

Taksówkarz: Nie wygląda pan na bogatego. Dlaczego pan jeździ taksówką? 

Mały Dewiant: Nie wyglądam? Śpieszę się. Mam dużo bagaży. Jak pan zdążył zauważyć. Chcę dojechać pod samo mieszkanie. 

Taksówkarz: Czyli jest pan bardzo wygodny… 

Mały Dewiant: Można tak powiedzieć. Jak się panu pracuje w Chełmie? 

Taksówkarz: Całkiem dobrze. Lubię małe miasta. 

Mały Dewiant: Ja też. Tutaj panuje taka luźna atmosfera. 

Taksówkarz: Małe, czy duże – wszędzie ciężko. Czym się pan zajmuje zawodowo? 

Mały Dewiant: Jestem pisarzem, projektantem gier. Nagrywam też muzykę. 

Taksówkarz: To bardzo ciekawe. Pewnie pan niewiele zarabia. Jak udaje się panu pogodzić tyle spraw? 

Mały Dewiant: Liczę na większe zyski w przyszłości. Nauczyłem się zarządzać czasem, mam harmonogram… 

Taksówkarz: Harmonogram? Jak to wygląda? 

Mały Dewiant: Zaznaczam sobie każdy dzień i wpisuję liczbę godzin. Tak jak wszyscy zapracowani ludzie. 

Patrzyłem za okno. Wyjeżdżaliśmy z miasta. Byłem zadowolony, bo mieliśmy sporo czasu. Powinniśmy dojechać na czas. Zawsze liczyłem się z czasem. Byłem punktualny. 

Taksówkarz: Ja pracuję w zawodzie już wiele lat. To będzie chyba dwudziesty rok. 

Mały Dewiant: Co pan jeszcze robił w życiu? 

Taksówkarz: Pracowałem jako kelner, byłem też na własnej działalności. Prowadziłem bar. 

Mały Dewiant: Czyli też ma pan coś z przedsiębiorcy? 

Taksówkarz: Jak najbardziej. Lubię rządzić własnym czasem. 

Mały Dewiant: No, ja też. Takie życie jest lepsze. 

Taksówkarz: Nie zawsze. Co pan może wiedzieć o życiu? 

Mały Dewiant: Coś tam wiem… Nie jestem taki młody na jakiego wyglądam. 

Taksówkarz: Nieważne. Każdy ma swoje problemy i swój krzyż. 

Mały Dewiant: Dobrze pan to określił. Tak mawiał mój ojciec. Jeszcze żyje. 

Taksówkarz: Mój odszedł dawno temu. Miał wypadek. Od tego czasu nie jest dobrze. 

Mały Dewiant: Dlatego pan pali? 

Taksówkarz: Trzeba jakoś odreagować. To duże emocje. Nasza rodzina była zawsze pełna. 

Mały Dewiant: Ja pochodzę z rozbitego domu, to też ciężka sprawa. Pewnie już pan przywykł do braku ojca? Jak się panu żyje? Ma pan żonę? 

Taksówkarz: Codziennie o nim myślę. Był dobrym człowiekiem i nie zasłużył na śmierć! Tak, mam żonę, ale nasze relacje od straty ojca się nie układają. Nie jest dobrze. Kobiety czasami nie rozumieją niektórych spraw. 

Mały Dewiant: Różnie z tym bywa. Macie dzieci?  

Taksówkarz: Jest pan bardzo ciekawski. Tak, mamy dzieci. Dwójkę. Dwie piękne córki. Ale nasze relacje nie są już takie same jak na początku. 

Mały Dewiant: Dobrze to rozumiem. Z kobietami różnie bywa. 

Taksówkarz: W małych miastach są inne kobiety, niż w Warszawie. Jak pan się dogaduje ze swoją? 

Mały Dewiant: Zdarzają się wymiany zdań. Ale bardzo się kochamy. 

Taksówkarz: Niech pan będzie ostrożny. Różnie to w życiu jest. Na pewno pana oszukuje. 

Mały Dewiant: Mam nadzieję, że wszystko jest ok. Ja jestem uczciwy. Aż za bardzo. 

Trochę się zasmuciłem. Taksówkarz był trochę za ostry jak na mój gust. Ale czego można oczekiwać od starszego mężczyzny w Mercedesie? Mężczyzny, który pali i ma problemy? To było do przewidzenia. Zastanawiałem się jaki temat poruszyć, bo ten chyba nie był odpowiedni. 

Mały Dewiant: Lubi pan tematy polityczne, czy religijne? 

Taksówkarz: Jestem katolikiem. Pan też na takiego wygląda. Nosi pan krzyż. 

Mały Dewiant: Tak to piękny zakup. Ten krzyż jest wyjątkowy. Ludzie go doceniają. 

Taksówkarz: Ile jest warty? 

Mały Dewiant: Pewnie z tysiąca można za niego wziąć. Siedzę w handlu, to wiem. 

Taksówkarz: Handlarz? Robi pan na wiele etatów. Jak pan sobie z tym wszystkim radzi? Nie lubię filozofować o życiu i śmierci. To tematy bardzo ciężkie. Pan jest za młody by o tym gadać. Są ciekawsze tematy. 

Wyjeżdżaliśmy na autostradę w kierunku Lublina. Kierowca przyspieszył nieznacznie. 

Mały Dewiant: Niech pan uważa. Czemu pan jeździ tak blisko? 

Taksówkarz: Wiem co robię. 

Kiedy wypowiadał te słowa, kierowca z przodu nagle zwolnił i wjechał w niego. Próbował hamować, ale było już za późno. Doszło do zderzenia. 

Mały Dewiant: No nie! Spieszę się, a teraz mamy kolizję. 

Kierowca wyszedł z samochodu i zaczął rozmowę z drugim panem. Tamten wyglądał na jakieś dwadzieścia lat. Jechał starym BMW. Byłem wściekły, ale widać było, że się dogadali. Ten młody przekazał pieniądze taksówkarzowi. Nie patrzyłem nawet co zostało zniszczone, ale nic wielkiego się nie stało. Starszy pan właśnie wracał do pojazdu. 

Taksówkarz: Ach, ci młodzi napaleni. To już kolejne zderzenie w tym roku! 

Mały Dewiant: Szybko pan się z nim dogadał… 

Taksówkarz: Mam już doświadczenie. Takie rzeczy się czasami zdarzają. Nie mogłem nić zrobić.  

Mały Dewiant: Jest pan doświadczonym kierowcą. 

Taksówkarz: Co z tego, jak ciągle jakieś gówniarze mnie denerwują? Nie potrafią jeździć. Nie wiem kto im dał prawo jazdy. Żeby się zatrzymywać na autostradzie!? To szaleństwo. To cud, że pojazd jest prawie cały. Gdyby nie mój refleks, byłoby pozamiatane. 

Mały Dewiant: Tak, ma pan refleks. Jak na takiego starszego pana. 

Taksówkarz: Nie przesadzaj. Mam dopiero pięćdziesiąt pięć lat. Do emerytury jeszcze dużo. 

Mały Dewiant: Przepraszam. Nie chciałem pana urazić. 

Pojazd wrócił na swój tor i mogliśmy kontynuować podróż. Nawet nie wezwali policji! Byłem zszokowany. Może to doświadczenie taksówkarza. Czasami trzeba wiedzieć jak się dogadać. 

Taksówkarz: Uwielbiam ten samochód. Ale łatwo o kolizję. Ludzie teraz nie potrafią jeździć. Młode gówniarze przy kasie w BMW. Taki teraz jest świat! W miastach korki, na autostradzie niepoważni ludzie. Musimy zatankować. 

Patrzyłem na zegarek. Byłem umówiony wieczorem, ale czas szedł do przodu. Byłem tak zakochany, że zrobiłbym wszystko, aby zdążyć na czas. To było szalone. Jednak życie czasami takie jest. 

Taksówkarz: Wyjdź do toalety. Chyba się śpieszysz, prawda? 

Mały Dewiant: Nie mam potrzeby. 

Taksówkarz: Mówię, wyjdź. Na pewno? Nie jesteś głodny? 

Byłem zaskoczony jak ten facet o mnie dbał. Może po tej kolizji poczuł się odpowiedzialny. Dobrze, że nic wielkiego się nie stało. Ale naprawdę chciałem tylko być w Warszawie. To było dziwne. Ludzie pukali się w głowę, ale mój związek był po prostu na odległość… Rozmowy przez telefon i spotkania. 

Taksówkarz: Już jest pełny. Możemy jechać. Do Warszawy jeszcze kawałek drogi. Opowiem ci pewną historię. Jest trochę straszna, ale takie rzeczy czasami się zdarzają. Kiedyś miałem w taksówce kibica z nożem. 

Mały Dewiant: Coś podobnego? Jak to z nożem? 

Taksówkarz: Przecież nie robił śniadania w Mercedesie. Wyskoczył do mnie z nożem. Takie historie też się zdarzają. 

Samochód przyspieszył, a mnie aż wbiło w fotel. 

Mały Dewiant: Aż tak mi się nie śpieszy. Niech pan zwolni, bo znowu dojdzie do kolizji! 

Taksówkarz: Co ma się stać, to się stanie. Wiem jak jest. Znam życie. Pański związek to dopiero kolizja… Dlaczego nie znalazł pan dziewczyny w Chełmie?  

Mały Dewiant: Proszę mnie nie obrażać! Wiem co robię. 

Taksówkarz: No pewnie. Ja mam inne zdanie, ale chcę dla pana dobrze. Niech pan uważa! 

Mały Dewiant: Jak skończyło się z tym kibicem? 

Taksówkarz: Zapytał za kim jestem. Odpowiedziałem, że za sobą. Ten się roześmiał i schował nóż. 

Mały Dewiant: Pewnie może pan powiedzieć więcej takich historii. Jakich ludzi pan woził? 

Taksówkarz: Nie jesteś wyjątkiem. Zdarzały się gwiazdy ekranu, czy ważne figury. Od dzieci po starców. Woziłem też niepełnosprawnych. To normalne w tej pracy. Jest ciekawa. Czasami nawiązują się niesamowite rozmowy… 

Mały Dewiant: Na pewno. Czemu pan uważa, że mój związek jest przegrany? 

Rozmawialiśmy na ten temat jakieś dwadzieścia minut. Wnioski były takie, że on wierzy w tradycję, a ja jestem za bardzo do przodu. To było do przewidzenia… W końcu mamy różny wiek i doświadczenia. 

Taksówkarz: Ta podróż z Chełma taksówką to szaleństwo. Niech pan szanuje pieniądze. Mówię to z szacunku do pana. 

Mały Dewiant: Tak pan uważa? Może jest w tym sporo racji. 

Taksówkarz: Miałem kiedyś klienta, który nie zapłacił i wezwałem policję. Znaleźli go. Wybiegł z taksówki jak poparzony. Później mnie przepraszał. Że niby ma chorą matkę i potrzebuje pieniędzy. Chciał mnie obrobić!  

Byliśmy w podróży jakieś półtorej godziny. Słyszałem coraz dziwniejsze opowieści. Kierowca lubił dużo gadać. Ja mówiłem mniej. Widać było, że mnie polubił. Chociaż mieliśmy różne światopoglądy. 

Mały Dewiant: Pewnie wiele pan przeszedł w życiu… Ma pan jeszcze jakieś rady dla mnie? 

Taksówkarz spojrzał na mnie i nic nie mówił. Długo się zastanawiał. Po czym powiedział do mnie. 

Taksówkarz: Uważaj na ludzi – na kobiety i udawanych przyjaciół. Bądź czujny. Zawsze chodzi o kasę. Ucz się i pracuj. Nie marnuj czasu na głupoty. Rób to, co rozumiesz i szanujesz. Zastanów się gdzie chcesz mieszkać, bo każde miasto i kraj jest inne. Bądź radosny i uważaj na używki. Zawsze szukaj czegoś dobrego w tym co cię spotyka. Wiem, że czasami jest ciężko. Unikaj ludzi, którzy potrafią tylko narzekać. Oni zniszczą ci życie. Zamieszkaj samodzielnie i bądź jak najbardziej autonomiczny. W ten sposób nie musisz na nikim polegać. 

Później się znowu zamyślił i myślał jakieś dwadzieścia minut. Może chciał żebym zastanowił się nad tym, co powiedział. Powiedział głośno. 

Taksówkarz: Wybieranie zawodu to bardzo poważna sprawa. Ja lubię jeździć, dlatego jestem taksówkarzem. Ty na pewno też lubisz coś robić. Nie zmuszaj się do niczego. Nie rób niczego na siłę. Ale też nie poddawaj się zbyt szybko. Próbuj różnych rzeczy – sportu, pracy, edukacji. Zawsze można wiedzieć więcej… 

Mały Dewiant: To wiele mądrości. Czy jest coś jeszcze co chcesz mi powiedzieć? 

Taksówkarz: Nie warto być bardzo poważnym. Życie i tak jest krótkie i okrutne. Kończy się zawsze śmiercią i podatkami. Zachowaj poczucie humoru i uśmiechaj się do ludzi. Niektórym jest naprawdę ciężko. Ciesz się z tego co masz i co wiesz. Ważna jest rodzina i przyjaciele, ale prawdziwi nie sztuczni. 

Mały Dewiant: Niektóre z tych rzeczy słyszałem, ale powiedziałeś też o życiu i poczuciu humoru. To naprawdę mądre powiedzenie. 

Taksówkarz: Nie stawaj na siłę na głowie. Pracuj cierpliwie i rób swoje. Nie patrz na innych i nie porównuj się z nimi. Nie warto starać się za bardzo. Znajdź ten złoty środek i bądź jak Stoicy. 

Mały Dewiant: Dziękuję! W cenie taksówki mam też coacha życiowego… Życie potrafi zaskakiwać! 

Taksówkarz: Chcę ci pomóc, bo widzę, że nie masz wielu znajomych. Życie bywa skomplikowane, ale zazwyczaj sami je komplikujemy. Inni ludzie potrafią nieźle w nim namieszać. Uważaj na siebie. Niedługo będziemy na miejscu. Może będę w stanie coś jeszcze ci powiedzieć. Zastanowię się. W życiu słyszałem wiele rzeczy od różnych ludzi. 

Mały Dewiant: Będę cierpliwie czekać! 

Milczał jakieś piętnaście minut. 

Taksówkarz: Trzeba być człowiekiem. Być z krwi i kości. Mieć szacunek do innych ludzi. Szukać w nich dobrych cech, chociaż czasami ciężko je znaleźć. Bo życie to niesamowita podróż. Jestem stary i mówię jak jest… Mam wiele pięknych wspomnień. Ty też postaraj się je mieć. 

Rozmawialiśmy dalej. Powiedział mi jeszcze parę ciekawych rzeczy, głównie o Kościele i wspólnocie. Mówił, że wiara to nasz wybór i trzeba być konsekwentnym i trzymać się tradycji, gdzie się urodziliśmy. Warto poznawać ludzi, bo potrafią wiele pomóc. Jednak mówił też o przykrych ludziach, którzy szkodzą innym.  

Taksówkarz: Życie nie jest dobre, ani złe. To my sami określamy jakie jest. Jest wiele sposobów by żyć godnie. Warto pracować i starać się, ale znać umiar! 

Mały Dewiant: To dużo dobrych rad. Jesteś niesamowitym człowiekiem. Może kiedyś jeszcze się spotkamy. Widzę, że wjeżdżamy do Warszawy. 

Taksówkarz: Będziemy na miejscu za jakieś piętnaście minut. Chyba, że będą korki. 

Jechaliśmy w ciszy. Zastanawiałem się, czy zdążę na czas. Jednak wyglądało na to, że tak. 

Mały Dewiant: To ten blok po lewej.  

Zapłaciłem dużo za przejazd. Wyszedłem i czekałem na bagaż. Wtedy uświadomiłem sobie swój błąd. Taksówkarz otworzył bagażnik, ale nic tam nie było. 

Mały Dewiant: To niemożliwe! Nie ma mojego bagażu! Zostawiłem go w Chełmie? 

Taksówkarz: Spokojnie. Oddychaj głęboko. Przywiozę ci bagaż, jeśli ktoś go sobie nie wziął. 

Byłem wściekły na siebie. Jak mogłem się tak zamyślić i zapomnieć o najważniejszej sprawie? Może ten pośpiech nie jest wskazany? Pożegnałem taksówkarza i ruszyłem z pustymi rękoma do bloku, gdzie mieszkała moja dziewczyna. Straciłem masę pieniędzy. Rady taksówkarza były prawdziwe. Znał życie lepiej, niż ja. Co może wiedzieć dwudziestolatek? Kiedyś popełniałem błędy, teraz jest ich coraz mniej. Mam trzydzieści trzy lata i różnie się układa. Jednak jestem dużo mądrzejszy. Ta historia jest zmyślona, ale niektórzy gotowi są w nią uwierzyć. Uważaj na pieniądze i ludzi! Nie pozwól się wytrącić z równowagi i bądź odpowiedzialny. To moje rady na koniec. No i pamiętaj o bagażu… 


Łukasz Grodzki

Przedsiębiorca, pisarz, artysta. Raper i malarz. Zainteresowany rozwojem osobistym i biznesem w Internecie, i nie tylko. Lubię filmy dokumentalne i osiąganie celów. Chcę tworzyć najlepsze gry komputerowe!

1 komentarz

Studio · 22 marca 2024 o 22:06

Elo, elo, wbijam na najbliższą giełdę, ale się nie przedstawię, tak więc będę mógł być każdym, kto odwiedzi stragan. Obserwuj uważnie, może mnie rozszyfrujesz. A jak nie, to pooglądam i pójdę, hehe.

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *